cele rozwoju osobistego

Chcesz o tym pogadać?

utworzone przez | Zdrowie psychiczne

Każdy przypadek jest indywidualny, dlatego pamiętaj, że artykuły nie zastąpią terapii!
Jeśli potrzebujesz wsparcia zarezerwuj spotkanie tutaj!

Cześć ,

Tak się zastanawiam…

Ile z nas wierzy, a ile chce wierzyć w to, że ze wszystkim poradzimy sobie same?

Mamy przecież aplikacje, komunikatory, zdalnie sterowane kamery, dodatkowe baterie, przenośne dyski, wszystko na wypadek, gdybyśmy nagle straciły pamięć.

Nie musimy być już od nikogo zależne. Żadnego proszenia się o szklankę wody – możemy ją zamówić uberem. Żadnego proszenia się siódmy raz z rzędu o to, żeby w domu zostało odkurzone – zaprogramujemy sobie robota. Nie musimy pożyczać niczego od nikogo – tylko pamiętać, żeby w razie czego zawsze mieć swoje. Jesteśmy coraz to lepszymi wersjami siebie samych. Tylko nie zauważamy, że wciąż najbardziej brakuje nam tych wystarczająco dobrych.

Matek, córek, partnerów.

Może w sile, z jaką bronimy naszej autonomii, tkwi nasza słabość?

A może potrzebujemy po prostu mieć z kim o niej porozmawiać?

Nawet terapeuta z całym zapleczem teoretycznym i setkami godzin przepracowanych w gabinecie, spojrzeniem w głąb siebie i lustrzanym odbiciem w oczach rozmówców nie jest samowystarczalny. Też potrzebuje drugiego człowieka, który go wesprze, pozwoli spojrzeć na siebie z innej perspektywy, pomoże dowiedzieć się więcej: o sobie samym i o innych.

Wszyscy potrzebujemy czasem odrobinę pomocy.

I nic dziwnego, że poszukujemy wtedy wsparcia.

Ludzka rzecz

Ta potrzeba wsparcia istniała w ludziach od zawsze. Być może inaczej była nazywana, inne przybierała formy, pojawiała w innych kontekstach, rozgrywała na odmiennych zasadach, ale była. Zapisała się na kartach historii.

To, co dzisiaj nazywamy terapią grupową, nie jest przecież tak odległe od spotykających się niegdyś nocami kobiet, by wspólnie wypiekać chleb i w międzyczasie opowiadać sobie nawzajem o swoich małżeństwach. W obu sytuacjach ważne jest poczucie wspólnoty i uważna na drugiego człowieka obecność, od której zaczyna się każda relacja międzyludzka. Aktywne słuchanie i odwaga, by komuś do tego ucha szeroko otwartego podać dalej to, co boli.

To, co dzisiaj określamy treningiem uważności tzw. mindfulness, funkcjonowało o wiele wcześniej, zanim otrzymało angielską, profesjonalną nazwę. I odbywało się nie tylko ze skrzyżowanymi w Svastikasanie nogami, w świątyniach na szczytach wysokich gór.

Powszechnym doświadczeniem wśród osób udających się na pielgrzymki (np. hiszpańskie Camino de Santiago) była pełna koncentracja na codziennych, podstawowych czynnościach. Niezależnie od motywu jaki przyświecał udaniu się w drogę: czy to zamiar duchowej przemiany, odbycie żałoby czy przetrawienie emocji, które od dawna piekły już w przełyku i mostku.

Pielgrzymi szybko odkrywali, że ich uwaga o wiele częściej niż do zakamarków przeszłości, wędrowała ku odpowiedniemu ułożeniu stopy w bucie, szukaniu na ścianach opuszczonych domów strzałek prowadzących do kolejnego przystanku czy do pytania o miejsca, w których można by się było schronić na noc. Nie oznacza to, że zapominali o intencji, z jaką udawali się w podróż, albo że wypierali swoje uczucia czy wspomnienia. Bo w drodze jak w terapii – przez coś się trzeba przeprawić. Ale dzięki wędrówce potrafili znów skupić się na przeżyciach płynących z tu i teraz.

Przyczyn może być kilka

Nie ma jednego sposobu na radzenie sobie z trudnymi emocjami, których wszyscy bez wyjątku doświadczamy. Gdy nawracające złe samopoczucie staje się coraz trudniejsze do zniesienia, warto rozpocząć poszukiwania odpowiedniej dla nas pomocy psychologicznej.

Źródeł doświadczanego kryzysu możemy upatrywać w dzieciństwie i otaczającym nas środowisku. We wczesnych traumach czy brakach, które wpływały na nasze funkcjonowanie. Ale nie tylko. Możemy znaleźć je w aktualnych wydarzeniach, nieprzewidzianych stratach, utknięciach albo rozstaniach. Niewiedzy wynikającej z niewielkiej edukacji o zdrowiu psychicznym. Nienabytych umiejętnościach. Czy nawet w zwyczajnym ludzkim pogubieniu, o które nietrudno w tak szybko zmieniających się realiach.

Jako że przyczyny cierpienia są różne, nie każda trudność psychologiczna będzie wymagała tego samego rodzaju opieki. Na przykład człowiekowi, któremu właśnie zginęła bliska osoba w wypadku (albo doświadczył innej równie traumatycznej sytuacji), zamiast kilkuletnich spotkań na psychoanalitycznej kozetce zaproponuje się raczej:

Interwencja kryzysowa

– jedno, kilka spotkań, na których wspólnie z odpowiednio przeszkolonym psychologiem będzie można spróbować w sobie pomieścić, co się w ogóle stało. Zająć się wszystkiego rodzaju emocjami, które nagle ni stąd ni zowąd zadzwoniły domofonem bez uprzedzenia. I nie ma od nich ucieczki. Będą trzymać ten przycisk powodujący wwiercający się łoskot w głowie dopóty, dopóki ktoś im nie otworzy. Dopóki ktoś ich nie przyjmie.

Nie oznacza to, że w tak krótkim czasie cierpienie wywołane tragedią minie, zostanie uśmierzone – ale że dzięki tej pomocy człowiek będzie wyposażony w narzędzia, które posłużą mu na dalszej drodze i nabierze siły, żeby móc nią w ogóle iść.

Zważywszy na to, że temat zdrowia psychicznego dopiero stosunkowo niedawno wszedł z mglistej przestrzeni tabu na salony zainteresowań, stając się gościem rozmów zarówno w mediach społecznościowych, jak i przy wigilijnym stole, możemy powiedzieć, że bardzo dużo osób nie otrzymało podstawowej edukacji psychologicznej.

Dla niektórych wciąż nowością będzie informacja o tym, że używanie ciszy jako kary to forma przemocy. Dla innych nowinką okaże się teoria hierarchii potrzeb, według której póki nie spełni się tych podstawowych tj.: potrzeb fizjologicznych czy bezpieczeństwa, nie można przejść do tych wyższego rzędu, jak potrzeba uznania czy samorealizacji.

Niezależnie od tego jakiej brakuje nam wiedzy, można to łatwo nadrobić inwestując swój czas w PSYCHOEDUKACJĘ

– czyli webinary, wykłady, wszelkiego rodzaju materiały przygotowywane przez psychologów, mające na celu przybliżenie charakterystyki danego zjawiska. Bo bardzo często największym niepokojem napawa to, co nienazwane, przez nikogo jeszcze wcześniej nie napotkane, nieprzeżyte.

Zupełnie inaczej doświadcza się ataku paniki małżonka nie mając pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje, słysząc od partnera, że zaraz umrze, niż wtedy, kiedy wiemy, z czym mamy do czynienia, ile to będzie trwać i jak możemy cierpiącego w tej trudnej chwili wspomóc.

A gdy nabędziemy wiedzy możemy iść za ciosem i w kontrolowanych warunkach wykorzystać je w praktyce podczas na przykład TRENINGU UMIEJĘTNOŚCI. Czyli warsztatów i odgrywanych na nich scenek, dialogów, dobrze znanych nam z życia sytuacji.

Z podobną motywacją pozbycia się niepokoju niektórzy ludzie mogą udawać się po DIAGNOZĘ PSYCHOLOGICZNĄ. Dla wielu osób jej postawienie, niezależnie od rezultatu, przynosi ulgę. W końcu coś, co tak bardzo czuli, a nie umieli wychwycić, dokładnie opisać – ma swoją oficjalną nazwę i teraz wiadomo, jak można sobie z tym poradzić.

Gdy mówimy o diagnozie psychologicznej mamy na myśli szczegółowy wywiad z diagnostą pod kątem naszej przypadłości, najczęściej w oparciu o testy psychologiczne, a nie luźną sugestię wypowiedzianą przez naszego terapeutę podczas sesji. Ta nieraz może przyprawić o zawrót głowy i ból brzucha jeśli została rzucona niespodziewanie.

Wywiad rzeka, który to płynie, to zawraca – bo proces zdrowienia nie przebiega liniowo i nawet kiedy robi się postępy, przydarzają się nawroty, utknięcia i regresy – dotyczył będzie PSYCHOTERAPII ZABURZEŃ PSYCHICZNYCH. Aby móc czerpać z niej jak najwięcej, ważne jest, by poczuć się możliwe najswobodniej w towarzystwie swojego terapeuty.

Relacja

Badania dowodzą, że niezależnie od wybranej metody pracy danego specjalisty – czynnikiem leczącym jest relacja pomiędzy klientem a psychoterapeutą. Istotnym jest więc, by w gabinecie nie czuć się ocenianym czy nie dostawać nieproszonych rad. Nie jest to oczywiście łatwe zadanie, tak od razu znaleźć wspólny język, może być tak jak pisze Rupi Kaur (indyjska poetka) w jednym ze swoich wierszy „Depresja nie puka”, że:

„ ze znalezieniem odpowiedniego terapeuty jest jak z randkowaniem

musisz iść i popróbować z wieloma

dopóki nie znajdziesz tego, z którym w końcu kliknie

a Ci najlepsi – są zawsze zajęci”

Niektórym jednak udaje się od razu zgrać ze swoim pierwszym terapeutą, nie ma więc tak naprawdę reguły. Ważne by nie zniechęcać się od razu, dać sobie kilka spotkań na rozeznanie, a w razie wątpliwości lepiej omówić je bezpośrednio z zainteresowanym w czasie spotkania w gabinecie, niż tylko przyjaciółce przez telefon.

Można też poruszać swoje problemy w szerszym gronie. Mamy wtedy do czynienia z ważną, a nierzadko pomijaną formą tj. GRUPY POMOCOWE. Przyjęło się, że często naszym pierwszym skojarzeniem w kontekście grup są spotkania Anonimowych Alkoholików w związku z czym można pomyśleć, że ta opcja nie jest w ogóle skierowana do nas. Jednak nic bardziej mylnego.

Grupy pomocowe znacznie rozwinęły się w ostatnich latach, dotykają wielu różnych tematów i są zaadresowane dla różnorodnych odbiorców. Mogą się na nich spotykać samotne matki, osoby z depresją, zaburzeniami lękowymi, poczuciem osamotnienia, pacjenci z doświadczeniem choroby przewlekłej lub ich rodzina, osoby transpłciowe, uzależnione, współuzależnione. Jak pisałam wcześniej, potrzeba wspólnoty to jedno z najbardziej zakorzenionych w nas pragnień. A w świecie, w którym coraz częściej żyjemy w chronicznej rozłące, nabiera jeszcze większego znaczenia.

Poradnictwo / konsultacja psychologiczna

Może być też tak, że coś Cię uwiera, ale nie do końca wiadomo czy to metka od swetra, czy nagle ta najprzyjemniejsza niegdyś wełna jednak gryzie. Czy w praniu coś wyszło, się skurczyło, a teraz w szwach pęka. Może być tak, że jakiś problem jest na pewno – tylko teraz jakby to ująć konkretnie, że jaki dokładnie się nie wie. Z odsieczą przychodzi wówczas psycholog, który w trakcie konsultacji bada sprawę dokładnie i w zależności od wyniku swojej ekspertyzy daje odpowiednie wskazówki. Może być tak, że potrzebne będzie kilka sesji więcej, by znaleźć odpowiedzi na nurtujące Cię pytanie dotyczące konkretnej sytuacji, a może w ogóle okaże się, że w danym wypadku warto byłoby zasięgnąć porady u PSYCHIATRY w celu wprowadzenia leczenia farmakologicznego.

Form pomocy psychologicznych jest wiele i warto pamiętać, że jeśli jedna z nich zawodzi to być może jest to sygnał, by dać szansę innej. Widocznie ta nie była dla Ciebie.

Najważniejsze żeby szukać do skutku i nie wstydzić się o nią poprosić, bo nie ma absolutnie żadnej potrzeby, żeby nieść to cierpienie samemu. Bo już wystarczająco długo mieliśmy je na swoich barkach.

Bo wybieranie dla siebie tego, czego na ten moment potrzebujesz najbardziej, jest ważne.

Wszędzie Ważne.